Choroby weneryczne to problem zdrowotny, z którym wciąż wiele osób nie zgłasza się do lekarza. I choć aktualne dane statystyczne nie oddają faktycznego poziomu zakażeń, to i tak jest on niepokojąco wysoki z tendencją wzrostową. Co może być przyczyną wzrostu zachorowań na kiłę, rzeżączkę, czy chlamydiozę?
Najczęstsze choroby weneryczne — jak je rozpoznać
Niezbędna wiedza na temat chorób wenerycznych to pierwszy element profilaktyki. Zwłaszcza jeśli znasz możliwe skutki nie tylko zakażenia, ale przede wszystkim braku leczenia tych schorzeń przenoszonych drogą płciową. Mowa tu zarówno o tych najczęściej występujących, jak i rzadszych.
Są pewne objawy, które powinny wzbudzić twoje zainteresowanie i skłonić cię do wizyty u lekarza. Zwłaszcza jeśli miewasz kontakty seksualne z przygodnymi partnerami.
O tym, że zaraziłeś się chorobą weneryczną, może świadczyć:
- ból i pieczenie:
- w trakcie oddawania moczu,
- w okolicy narządów płciowych,
- ból:
- podbrzusza,
- w trakcie stosunku
- zmiany skórne okolicy narządów płciowych w postaci:
- pęcherzyków,
- zaczerwienienia,
- owrzodzenia
- świądu,
- wysypki,
- pieczenia,
- nadżerki,
- powiększenie węzłów chłonnych, zwłaszcza pachwinowych,
- upławy lub wydzielina ropna,
- ból jąder i moszny,
- zmiany w jamie ustnej i na twarzy:
- powiększone migdałki,
- pęcherzyki,
- nadżerki,
- owrzodzenia,
- grudki przypominające brodawki pod językiem, na podniebieniu, dziąsłach lub policzkach.
To nie musi być choroba weneryczna, bo wybrane objawy mogą mieć inną przyczyną. Warto jednak to sprawdzić i w tym celu umówić się na wizytę do ginekologa, dermatologa lub urologa.
Wzrost zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową — jak wyglądają statystyki
Niestety, dane dotyczące zachorowań na choroby weneryczne nie są optymistyczne. Wręcz przeciwnie, o ile w ciągu kilku lat przed pandemią Covid-19 wahania w liczbie zarażonych nie były zbyt duże, to w 2023 roku nastąpił nieoczekiwany wzrost. Ostatecznie już w jego pierwszej połowie odnotowano w Polsce 1571 zachorowań na kiłę, podczas gdy prawie tyle samo, bo 1617 osób zachorowało w całym 2019 roku. Ostatecznie w 2023 roku tylko zarejestrowanych zachorowań było prawie 3 tys., co było liczbą dwukrotnie wyższą, niż w roku 2022.
Niestety, tendencja wzrostowa, gdy chodzi o tę konkretną chorobę weneryczną, utrzymuje się od 2009 roku, zwłaszcza w przypadku mężczyzn. Tu nastąpił wzrost o 100%, z 5,2 w 2009 roku do 10,8 na 100 tys. ludności w 2022 roku.
W 2023 roku po wieloletniej przerwie odnotowano też kiłę wrodzoną. Oznacza to, że są matki, które nie są świadome swojej choroby i nie badają się w okresie ciąży. Tym samym przekazują tę chorobę swojemu dziecku, które zmagać się z nią będzie do końca życia.
Podobnie sytuacja wygląda, gdy chodzi o rzeżączkę. Tu również w 2023 roku odnotowano znaczący wzrost zachorowań. Już w pierwszym półroczu odnotowano około 750 przypadków (w całym roku 1370), gdy w całym 2022 roku było ich ponad połowę mniej, czyli 601. O tym, że tendencja jest wzrostowa, świadczy też fakt, iż 4 lata wcześniej na rzeżączkę oficjalnie chorowały tylko 332 osoby.
Wzrost infekcji przenoszonych drogą płciową potwierdza też amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom. Samych oficjalnie zgłoszonych przypadków było w 2021 roku ponad 2,5 miliona, czyli 7% więcej, niż w roku poprzednim. Ponad połowa zgłoszeń dotyczyła chlamydii, co oznacza wzrost o 4%. O prawie 5% zwiększyła się też zachorowalność na rzeżączkę.
Z czego może wynikać wzrost zachorowań na choroby weneryczne?
Powyższe statystyki to znak, że choroby weneryczne stanowią poważny, a nawet coraz większy problem zdrowotny i wymagają bardziej kompleksowych działań zaradczych. Sytuacja nie wygląda dobrze zarówno w Polsce, jak i na świecie, gdzie codziennie rejestrowanych jest ponad milion zakażeń chorobami wenerycznymi.
Rozprzestrzenianie się poszczególnych chorób wynika między innymi z braku widocznych objawów. Tym samym wiele osób zakażonych nieświadomie zaraża swoich partnerów seksualnych, a kobiety w ciąży przekazuję chorobę dziecku, zanim to jeszcze się narodzi.
Wzrost zachorowań na choroby weneryczne wynika również z braku podstawowej wiedzy na ich temat i o sposobach zapobiegania. Nie mówimy tu o straszeniu młodzieży, ale o edukowaniu rozbudzaniu w nich poczucia odpowiedzialności za zdrowie swoje i innych. Chodzi bardziej o uświadamianie, czym może się skończyć seks bez zabezpieczeń z przygodnym partnerem i dlaczego warto zdecydowanie ograniczyć ich ilość oraz uważniej dobierać.
Inną ważną formą profilaktyki jest mechaniczne zabezpieczenie w formie prezerwatywy, choć nie daje to 100% ochrony. Niestety, wciąż wielu mężczyzn nie używa żadnych zabezpieczeń w trakcie uprawiania seksu, co może przyczyniać się do wzrostu zakażeń chorobami wenerycznymi.
Brak wiedzy na temat chorób wenerycznych i skutków zdrowotnych, jakie wiążą się z zachorowaniem, sprawia, że mało kto się ich boi. Owszem, inni tak, choćby miłośnicy seks turystyki, ale nie w Polsce, w moim mieście, wśród znajomych moich znajomych. Tego typu myślenie usypia czujność i instynkt samozachowawczy. Sprawia tym samym, że realne zagrożenie związane z możliwością zarażenia się chorobą weneryczną, w przekonaniu takiej osoby tak naprawdę nie istnieje.
Czynnikiem, który może mieć duże przełożenie na wzrost zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową, jest brak badań w tym kierunku. Powinny z nich korzystać szczególnie te osoby, które często zmieniają partnerów seksualnych oraz nie stosują żadnych zabezpieczeń. Dzięki wczesnej diagnozie nie tylko unikną one dokuczliwych objawów i nierzadko groźnych powikłań, ale też nie zarażą innych. To zaś może skutecznie wyhamować wzrost ogólnej liczby osób chorujących na choroby weneryczne.
Źródło i inspiracja: